Nie spotkałam się na razie z wynikami
badań amerykańskich naukowców, które kwestionowałyby fakt, że jabłka są zdrowe.
Może nie jestem na bieżąco i tkwię w błędnym przekonaniu, ale – subiektywnie zatem
– stwierdzam, że jabłka są, owszem, pyszne i zdrowe. I okazały się również
świetnym narzędziem obserwacji tzw. współczesnej młodzieży.
Kończący
się rok szkolny obfituje w mojej szkole w jabłka i to w różnej postaci. W końcu
Polska jabłkiem stoi, a do akcji „Owoce dają moc” obecność jabłek w szkolnych
murach się nie ogranicza. Wszystko rozpoczęło się na jesieni (dla jabłek to
dobra pora). Pojawił się pomysł, by w ramach zajęć z edukacji regionalnej przygotować
własnoręcznie mus jabłkowy. Dla seniorów z naszej miejscowości. Tych najstarszych
– ponad osiemdziesięcioletnich. Kulinaria zawsze się podobają – i dzieciom, i
tym obdarowywanym. A w końcu dla starszych osób taki mus to smak dzieciństwa (bo
nie jest nim przecież krem orzechowy). Zatem działanie ciekawe, sprzyjające
łączeniu pokoleń. I świetne źródło obserwacji. Jakie z niej wnioski?
Są
dzieci samodzielne, które świetnie poruszają się po kuchni (wciąż stereotypowo
przeważają tu dziewczynki, nie wiem, dlaczego chłopaków tak często nie zaprasza
się w domach do pomocy). Ale są też osoby, które nie potrafią w wieku dwunastu
lat obrać jabłka. Są dzieciaki wytrwałe, cierpliwe, ciekawe efektów oraz takie,
którym brakuje doświadczenia w tworzeniu (na przykład przetworów czy ciast) i
oczekiwaniu. Są osoby zbierające skórki dla królika i takie, które wyrzucą pół
jabłka, bo już straciły na nie ochotę. I w końcu są dzieci, które wiedzą jak zachować
się przy stole oraz grupa, która może wie, ale tej wiedzy nie stosuje w
praktyce.
I jeszcze
o śniadaniach. Boję się pytać, ilu dzieciaków nie zjada w domu rano śniadania,
bo wiem, że tacy są. Ale sądząc po drugim śniadaniu, przynoszonym przez uczniów
do szkoły, akcje promujące zdrowe odżywianie wciąż raczkują i do wielu
(rodziców) nie dotarły jeszcze. Słodycze (a do nich zaliczam też – choć to
pewne uproszczenie, może nawet nadużycie – kanapki z kremem czekoladowym) to jednak
podstawa wyżywienia jednostek (u niektórych przekłada się to na zdiagnozowaną -
lub i nie - nadaktywność).
Pamiętam ze swojej podróży do Stanów,
już dekadę temu, akcję promowaną przez Michelle Obamę, by wręczać dzieciom
jabłko do szkoły. Dziwiłam się wtedy, do czego to doszło, że trzeba
społeczeństwo uczyć jedzenia owoców na drugie śniadanie. Ale tymczasem u nas
już jest tak samo. Sądząc po popełnianych błędach, gonimy zachód wytrwale. Oby szybko
przyjęła się teraz pod każdą strzechą moda na slow food. W tym jednym pośpiech byłby wskazany…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz