Kolejne
rankingi czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży pokazują, że z czytaniem jest
różnie. W każdym przedziale wiekowym – od najmłodszych uczniów podstawówki po klasy
maturalne – znajdziemy osoby, które nie czytają wcale. Ani lektur, ani książek
spoza kanonu. Dlaczego? I co z resztą młodych czytelników?
Ci,
którzy czytają, swoje preferencje zdradzili m. in. miesięcznikowi „Biblioteka w
Szkole”. Najbardziej szokujące wyniki uzyskano w kategorii uczniów szkół
ponadgimnazjalnych, wśród których panuje moda na Wiedźmina, sagę Zmierzch i 50 twarzy Greya. Ta ostatnia (nomen omen) pozycja pojawia się też
wśród gimnazjalistów, obok przygód Harry’ego Pottera czy Hobbita. W podstawówce
najbardziej klasycznie – Dzieci z
Bullerbyn, Mikołajek, Opowieści z Narnii.
Dzieci,
które nie przestają z wiekiem czytać, zwykle pozostają w kręgu fantastyki. Zapewne
łapią bakcyla przy książkach o Narnii, a później jest jeszcze Baśniobór, Harry Potter, Percy Jackson
czy Jason Grace (z serii o bogach i herosach olimpijskich napisanych przez
Ricka Riordana) oraz klasyk – Tolkien. Rankingiem tytułów rządzą pewne mody i
prawa rynku, oczywiście. Ale nawet one nie są w stanie popchnąć niektórych w
stronę regału z książkami.
Co
szwankuje? Możemy mniej lub bardziej trafnie spekulować: że w domu rodzinnym
brak przykładu, że komputer to główny sposób spędzania wolnego czasu, że dobór
lektur szkolnych zniechęca. Na pewno w świat książki wprowadzać trzeba od
małego, a sukces jest wtedy, gdy dziecko z czytania nie wyrasta.
Bądźmy
gdzieś blisko, by w odpowiednim czasie pokazać młodym wyrastającym z baśniowych
opowieści, że na takich księgozbiór się nie kończy. Nie pozwólmy, by w pewnym
przejściowym wieku, gdzieś między dzieciństwem a dorosłością, poczuły, że
literatura, teatr, film nie mają im nic do zaoferowania, bo wtedy uciekną,
zniechęcą się, znudzą. A w XXI wieku nie powinno być raczej miejsca na tego
rodzaju wykluczenie. Książka to bogactwo uniwersalne – dla nastolatka także. I rozwój
techniki nie stoi wcale na przeszkodzie.