W
polskiej szkole na dobre zadomowiło się już przekonanie, że każde dziecko jest
wyjątkowe i - przede wszystkim - zdolne. Wszystkie placówki uważnym okiem
wyłapują wśród swoich uczniów utalentowane jednostki. Rodzicom się to,
naturalnie, podoba – w końcu kto miałby być zdolny, jeśli nie własne dziecko? Jest
jednak na tym idealnym, sielskim wizerunku jakaś rysa. Spróbujmy ją odnaleźć.
Jakie skojarzenia wywołuje słowo
talent? Zapewne im młodszy czytelnik, tym bardziej myślami uciekać będzie w stronę
popularnych programów telewizyjnych, promujących osoby z wyróżniającymi się umiejętnościami
bądź zainteresowaniami. I ten trop chyba byłby lepszy, niż myślenie typowo
szkolne. W szkole bowiem wciąż liczą się wyniki (egzaminów zewnętrznych
zwłaszcza), osiągnięcia na konkursach (przedmiotowych przede wszystkim) oraz
(teoretycznych) olimpiadach. Już doceniamy naturalnie sprawnych sportowców czy
wrażliwych muzyków, ale to wciąż margines. Dziecko zdolne w szkole idzie w
stronę wiedzy akademickiej. Ma nieprzeciętne zdolności matematyczne, rokuje na przyszłość
jako potencjalny zdobywca Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, zanurza się w
hermetycznym świecie teoretyków literatury… Czapki z głów! Ale czy tylko przed
potencjalnymi noblistami? Przecież to nierealne i niepotrzebne, by z każdego
wychowanka wykreować noblistę…
I tu docieramy do sedna. Talent ma
każdy, ale ta demokratyzacja nie mieści się (i nie pomieści) w ramach szkolnej
teorii. Widzieć w dziecku talent oznacza docenić jego smykałkę do rękodzieła,
głowę do języków obcych, umiejętności organizatorskie. Wspierać zainteresowanie
elektryką, programowaniem, grą w tenisa stołowego, wolontariatem czy
gotowaniem. Świat jest różnorodny i tej różnorodności potrzebuje. Potrzebuje też
ludzi, którzy z pewną pasją, właściwym sobie zaangażowaniem, mistrzostwem
wręcz, robić będą swoje. Potrzebuje noblistów i lekarzy, krawcowych i monterów.
Ludzi spełnionych w swoich dziedzinach, otwartych na rozwój i na drugiego
człowieka. Wbrew naszemu wartościowaniu talentów na lepsze i gorsze, na mniej
lub bardziej prestiżowe. Wbrew szkolnemu, utrwalanemu przez system,
przywiązaniu do słupków i wyników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz