środa, 21 marca 2018

Bez (polskich) bodźców ani rusz

Dziś wracam do tematu dwu- i wielojęzyczności, ale w kontekście promocji języka polskiego wśród dzieci polonijnych zagranicą. Oto kilka ważkich sugestii i uwag.

Po pierwsze, im wcześniej, tym lepiej. Dziecko jest nie tylko bardziej elastyczne i chętne, by (trochę bezwiednie) uczyć się dodatkowego języka. Z pomocą przychodzi mu też sama biologia, a uściślając – fizjologia aparatu mowy. Nie jest prawdą, że im jesteśmy starsi, tym trudniej uczyć nam się języków. To kwestia indywidualna. I pytanie, ile języków już znamy – bo skojarzenia nam niewątpliwie pomagają (a czasem przeszkadzają, zwłaszcza przy językach z tej samej grupy). Gdy jesteśmy starsi, nie nauczymy się mówić w nowym języku bezakcentowo. Taką szansę mają tylko dzieci do około 12 roku życia, czyli do momentu dojrzewania. Potem aparat artykulacji „usztywnia się” – i realizuje bezakcentowo język ojczysty (lub języki ojczyste, przy dzieciach wychowywanych wielojęzycznie).

Po drugie, im więcej (różnorodnych) bodźców, tym lepiej. Dobrze, gdy rodzice (lub rodzic polskojęzyczny w parach mieszanych) konsekwentnie rozmawiają z dzieckiem po polsku, wychodząc przy tym poza tzw. kuchenną polszczyznę (niem. Küchenpolnisch). Nie trzeba może od razu (chyba że jest się zapalonym matematykiem) wprowadzać nazw trójkątów po polsku, ale już elementy świata przyrody czy miejskiego krajobrazu warto nazywać także w naszym języku. W budowaniu zasobu słów pomogą też, oczywiście, książki czy słuchowiska odpowiednie do wieku dziecka. W przeciwnym wypadku nie tylko akcent stanie się problemem (czy realizacja głosek typu ś, ź, ć), ale także – po prostu – brak polskiego słownictwa.

Biorąc po uwagę, że jeden rodzic (czy nawet dwoje) to niewiele, warto często kontaktować się z innymi polskojęzycznymi osobami – z rodziną (chociażby przez Skype’a) czy ze znajomymi. Świetne efekty przynosi często obecność (w codziennym życiu dziecka) mówiącej po polsku babci czy np. opiekunki. A z wiekiem, gdy wpływ rodziców/dorosłych maleje, ważne jest, by dziecko miało polskojęzycznych rówieśników. Tu pomocne będą regularne, choćby cotygodniowe, spotkania edukacyjne, ale także półkolonie z językiem polskim (zagranicą) oraz wycieczki edukacyjne lub towarzyskie do Polski (np. na weekend lub w czasie ferii szkolnych, zależnie od kosztów i odległości) oraz kolonie letnie, najlepiej w Polsce.

Opisane wyżej działania mają pokazać dziecku, że język polski jest żywy, że posługują się nim różne osoby, także takie, do których dziecko czuje sympatię, które podziwia czy szanuje. Bez odpowiednich bodźców (i odpowiedniego ich natężenia) język polski okaże się dla dziecka zagranicą zbyt trudny, obcy lub po prostu niepotrzebny.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz