niedziela, 6 grudnia 2015

Junior z seniorem

     Chciałabym dziś napisać kilka słów na temat miejsca seniorów w szkole. I bynajmniej nie będę się zajmowała działalnością uniwersytetu trzeciego wieku. Wręcz przeciwnie, pozostanę przy młodzieży.
             Warto byłoby na samym początku zdefiniować sobie w ogóle pojęcie seniora. Uznam, że chodzi o osoby po 60. roku życia, choć mam świadomość pewnego nadużycia – współcześnie bowiem  są to przecież aktywni ludzie, często także zawodowo i zapewne niechętnie sami siebie widzą oni w gronie tzw. seniorów. Ale w rodzinie najczęściej pełnią już zaszczytne role babć i dziadków.
            Dziś nawet w Polsce, nawet na śląskiej wsi, domy zamieszkane przez rodziny wielopokoleniowe stają się coraz rzadszym zjawiskiem. Dzieci spotykają swych dziadków nie na co dzień, a w weekendy lub rzadziej. Taka sytuacja – jak każda – ma zapewne swoje plusy i minusy. Do minusów należy to, że nauka szacunku do starszych oraz ich życiowej mądrości przestaje być czymś oczywistym. A po co dzieciom starsi? Mniej sprawni fizycznie i zdecydowanie mniej sprawni w dziedzinie informatyki? Czy wciąż mogą być wzorem?
               Łatwiej powiedzieć, po co starszym młodzi. Starość – temat trudny, nielubiany, a jednak coraz bardziej modny. Przecież wszyscy przemijamy, a na pewno wyraźnie widać to na tle naszych starzejących się społeczeństw. Osoby starsze chcą i powinny jak najdłużej zachować aktywność, zdrowie, ciekawość świata. W tym kontakt z młodymi pomoże. Uwrażliwiając tych młodych jednocześnie na potrzeby drugiego człowieka, ucząc tolerancji dla słabości, ale także większego spokoju. Posadzić juniora koło seniora – to jedna z najprostszych, a przy okazji najciekawszych lekcji empatii. Warto dzieciom takie lekcje podarować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz