Powrót
do szkoły po Nowym Roku przywitał uczniów i nauczycieli szkół podstawowych konkursami
przedmiotowymi. Na pierwszy ogień już 7 stycznia poszli uczestnicy etapu
gminnego/miejskiego Wojewódzkiego Konkursu Polonistycznego. Dla dzieci to na
pewno nie najlepsza sytuacja – po długiej przerwie świątecznej zasiąść do
zmagań konkursowych. Biorąc pod uwagę wiek uczestników (około 11-12 lat), takie
rozwiązanie jest chyba gorsze niż pisanie matury po majówce. Jednak nie zawsze
mamy wpływ na terminy – skoro na Opolszczyźnie za moment rozpoczną się ferie
zimowe…
I
tak nie bez przyczyny zaczęłam moją refleksję od szukania powodów – bo niewątpliwie
termin konkursu może być powodem. Powodem słabych prac pisemnych młodych
uczestników, które dane mi było wczoraj przeczytać. Ale zapewne nie tylko
termin zawinił. Powoli możemy już obserwować (i to na etapie podstawówki!)
negatywny wpływ egzaminów zewnętrznych (czyli tzw. pisania „pod klucz”) na jakość
wypracowań. Prace dzieci – a przecież w konkursach biorą udział lepsi
uczniowie, obdarzeni talentem w danej dziedzinie! – są coraz bardziej sztampowe
i ostrożne. Trudno o indywidualny rys, o ciekawy styl, o lekkie pióro.
Najbardziej
jednak martwi mnie powtarzalność w realizacji tematu. Oczywiście, czasem trudno
nam się pisze, gdy narzucona tematyka nie przypadnie do gustu. Albo po prostu
mamy gorszy dzień, brakuje nam pomysłów. Niemniej jednak uważam, że pisanie jest
w stałym kontakcie z naszą wyobraźnią, pokazuje głębię przeżyć i refleksji. Teoretycznie
przecież na każdy temat można stworzyć ciekawą, spójną i wyróżniającą się pracę.
A jeżeli szkoła marzeń kojarzy się dzieciom tylko ze zmianą koloru elewacji,
zaś przyjaźń – z pożyczaniem sobie zeszytów, to odtwarzają mi się w głowie
czarne scenariusze z kryzysem empatii u młodzieży na czele. Póki co, zakładam optymistycznie, że na razie
to tylko kryzys wyobraźni pokolenia wychowanego w duchu kultury wizualnej. Oraz
poświąteczne rozleniwienie. Ale zamierzam częściej polecać swoim uczniom, by
zaglądali do pudełek zwanych wyobraźnią. Na wszelki wypadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz