Jedno
z najpopularniejszych haseł naszych czasów, szarpane
nieustannie przez deklinację (parafrazując
mistrza Tuwima), to kreatywność. Szkoła powinna ją wspierać, kontynuując dzieło
przedszkola, a nawet żłobka. Zaś rodzicielskim obowiązkiem niemalże jest
wychowanie szczęśliwego, zaradnego i kreatywnego właśnie dziecka.
Moda na kreatywność – jak każda moda
zresztą – jest nieco natrętna i męcząca, ale kreatywność sama w sobie na pewno pozostaje
godna uwagi. I dobrze, gdy w taką cechę wyposażymy młode pokolenie (zakładając
przy tym, że każdy – jeśli tylko tego pragnie - może być kreatywny). Jak zatem rozwijać
kreatywność (kiedy przywykliśmy do tego, że każdy system – a więc szkolny
również – skutecznie ją na co dzień zabija)?
Jednym z pomysłów (bardzo prostym
zresztą) jest zaproponowanie uczniom, by założyli tzw. twórczy zeszyt. Być może
już niektórzy go prowadzą. To miejsce do zapisywania pomysłów czy sentencji, wklejania
inspirujących fotografii, ulotek, biletów z kina czy teatru, pokolorowanych
mandali, do tworzenia szkiców, map myśli czy chociażby notowania przepisów
kulinarnych. Zeszyt inspiracji pozwala na samodzielność, samoistnie wzmacnia
twórczy potencjał dzieci, pozwala na swobodę i odkrywanie zainteresowań. Warto prowadzić
go samemu i zaproponować uczniom – na kółku przedmiotowym lub lekcji
wychowawczej. I warto po pewnym czasie zapytać o efekty. Może kiedyś takie
dzienniki zastąpią zeszyty przedmiotowe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz